„Na zawsze w naszych sercach Tomasz Chodakoski”, czyli o więzi emocjonalnej z bohaterami seriali

Fani „M jak miłość” musieli w ostatnim czasie zmierzyć się ze śmiercią lubianego bohatera – Tomka Chodakowskiego, granego przez Andrzeja Młynarczyka. Aktor, który od 10 lat był związany z serialem, postanowił opuścić obsadę i zająć się innymi projektami. Jak na śmierć jego bohatera zareagowali widzowie?

„Pogrzep dzis godz 20.50”, czyli przeżyjmy to razem

Wyniki oglądalności mówią same za siebie. Odcinek, w którym umarł Tomek, oglądało 5,55 mln osób, a kolejny epizod na swoich telewizorach wyświetliło aż 5,69 mln odbiorców. Co więcej, na profilach społecznościowych pojawiły się komentarze załamanych fanów niemogących pogodzić się ze śmiercią bohatera. Furorę wśród internautów zrobił post, którego autorka rozpacza po śmierci Tomka i informuje o dacie i godzinie jego pogrzebu, który równa się dacie i godzinie… emisji odcinka „M jak miłość”. Nieprzestrzegająca reguł ortograficznych autorka przeżywa śmierć bohatera tak mocno, że nie może powstrzymać emocji („od wczoraj mnie telepie rowno”). Dlaczego tak emocjonalnie podchodzimy do śmierci ulubionych bohaterów?

„Boze muj nawet nie wiem co one czuja w tej chwili”, czyli to może spotkać każdego z nas

Niby wszyscy wiedzą, że to fikcja, jednak wiele osób (zwłaszcza starszego pokolenia) potraktowało śmierć Chodakowskiego jako coś, co zdarzyło się naprawdę. W niczym nie pomaga fakt, że aktor żyje – fanów nie interesuje aktor, lecz odgrywana przez niego postać, której przygód już dłużej nie będą mogli śledzić. Tragiczna śmierć może się przydarzyć każdemu z nas, więc naturalnymi ludzkimi reakcjami są strach i współczucie. Co więcej, twórcy „M jak miłość” zaangażowali fanów emocjonalnie, dając im nadzieję na wyzdrowienie Tomka. Tym mocniejsze więc było uczucie straty – fani bohatera zaczęli nawet snuć teorie spiskowe, jakoby Chodakowski miał zostać przywrócony do życia w kolejnych odcinkach. Twórcy serialu zapowiadają, że w listopadzie czeka fanów kolejne przykre przeżycie, a mianowicie śmierć Lucjana Mostowiaka, granego przez zmarłego w kwietniu Witolda Pyrkosza.